poniedziałek, 4 listopada 2013

rozdział 11

*Oczami Leny*
Wytarłam łzy i poszłam na dół powiedzieć o wszystkim Lou. Gdy weszłam do salonu nie było go ani Pauli.
-gdzie Lou?!- zapytałam wściekła
-pobiegł gdzieś za Paulą-powiedział Liaś
-nie no wszyscy chcą rozwalić moje związki najpierw ta suka Ada a teraz moja kumpela z którą mieszkam pod jednym dachem - powiedziałam sama do siebie ale i tak wszyscy usłyszeli.I znowu zaczęłam płakać ,ale postanowiłam że porozmawiam z nią w cztery oczy.
-wiecie gdzie poszli? - zapytałam
-chyba do parku - powiedział Harry z uśmiechem na twarzy
Pobiegłam do parku...nie chciałam żeby mnie zobaczyli.Ale jak Paula pocałowała Lou to nie wytrzymałam.Podeszłam tam i stanęłam przed nimi.Lou popatrzał się przerażony a Paula była zaniepokojona.
-naprawdę aż tak mnie nienawidzisz?? -powiedziałam do Pauli-że musisz całować mojego chłopaka dobrze wiesz ile on dla mnie znaczy -powiedziałam i poszłam.Lou przybiegł za mną i złapał mnie za rękę.
-zostaw mnie nie chce cię znać!!!-szarpnęłam ręką tak że Louis mnie puścił .Byłam roztrzęsiona nie wiedziałam gdzie mam iść i co z sobą zrobić.Szłam tak przed siebie i nagle ktoś podjechał czarnym samochodem. Jak otworzył drzwi zobaczyłam że to Niall.
-wsiadaj -powiedział a ja go posłuchałam- co się stało?-zapytał blondyn
-nic...
-raczej jakby się nic nie stało to byś nie szła przed siebie bez żadnego celu
-no dobra stało się ale to nie ważne
-nie ważne?! mów- rozkazał
-no bo... Paula całowała się z Lou-znowu poleciały mi łzy a blondyn zatrzymał samochód.
-naprawdę...
-tak...
Znów samochód ruszył...Blondas zatrzymał się przed ich domem gdzie był Liaś. Siedzieliśmy jeszcze trochę w samochodzie.
-i co ja teraz zrobię najpierw odebrano mi Hazze a teraz Lou - powiedziałam wychodząc z auta.
Staliśmy już przed drzwiami od domu chłopców ,kiedy tu nagle Niall mnie przytulił. Spojrzałam na niego widziałam jego rozpacz,więc odwzajemniłam uścisk. Weszliśmy do domu a ja i Nialler zauważyliśmy że Lou i Paula już wrócili. Blondas złapał mnie za rękę i pociągnął do swojego pokoju.
-co ?! -zapytałam zdziwiona
-nie chce tam być a z resztą ty chyba też ?!-zapytał wiedząc co odpowiem
Więc pokiwałam tylko głową.
-Niall...
-tak...
-no chyba nie będziemy tu siedzieć aż oni pójdą...trzeba spojrzeć prawdzie w oczy - złapałam go za nadgarstek i pociągnęłam do salonu - ty pogadaj z Lou a ja z Paulą.
Jak powiedziałam tak się stało Niall poszedł pogadać z Lou a ja z Paulą , stanęła przede mną i niewiedziała co powiedzieć
-co masz mi do powiedzenia?
-nic...
-na pewno...a może powiedz jak to świetnie całowałaś się z Lou
- o jejku byłam smutna...
-to musiałaś całować Lou!!!!! Bo byłaś smutna?! wiesz co mam cię w dupie !!!!!! po prostu wynoś się z mojego życia!!!!
-czyli mam się wyprowadzić?
-tak!!!
-to gdzie ja będę spać
-jak dla mnie to nawet pod mostem możesz spać
-ale Lena...
-żadne Lena... znikaj z mojego życia!!
Louis to wszystko słyszał i podszedł do nas.
-Paula jak chcesz to możesz u nas nocować- powiedział
-nie no jeszcze się z nią prześpij!!!-wzięłam szklankę i rzuciłam ją z całej siły na ziemie.
Poszłam po swoje rzeczy które leżały w salonie. Wychodząc z domu krzyknęłam na pożegnanie
-JUŻ NIKT NIGDY MNIE NIE ZOBACZY !!!-trzasnęłam drzwiami,po drodze zaszłam do domu rzuciłam wszystkie rzeczy i wyszłam . Z kieszeni wyciągnęłam małą paczuszkę w której znajdowały się narkotyki. Zciągnełam się raz,drugi i trzeci. Szłam tak przed siebie około 2 godzin. Ktoś podjechał ciemnym samochodem ale ja szłam dalej , Liam zgasił auto i poszedł za mną ,zatrzymał mnie i spojrzał mi w oczy
-ćpałaś... mówiłem żebyś już więcej tego nie robiła - powiedział wkurzony i pociągnął mnie do samochodu
-zostaw mnie - powiedziałam oszołomiona
-nie... jutro zawożę cię do kliniki na odwyk
-śmieszny jesteś
-to nie był żart...posiedzisz to zrozumiesz...
Dojechaliśmy do domu, chciałam pójść do pokoju ale Liam mnie zatrzymał
-najpierw to cię przeszukam
Wyciągnęłam ręcę do góry a on zaczął mnie przeszukiwać
-mogę już iść?
-idź
Położyłam się na ziemi i zaczęłam płakać , ktoś wszedł do mojego pokoju i usiadł na łóżku. Miałam to w dupie kto to
-Lena...- o boże tylko nie on
-wypieprzaj...
-chciałem z tobą pogadać
-o czym mów bo jutro mnie nie będzie
-jak to nie będzie?!
-wyjeżdżam...
-gdzie?-zapytał zaniepokojony Harry
-do kliniki
-co ci?
-jestem ćpunką...jeśli wystarczy to wyjdź - stał już w drzwiach
-chciałem ci tylko powiedzieć że cię kocham
I wyszedł, do pokoju wszedł Liam
-pakuj się bo jutro o 7:00 jedziemy
Westchnęłam i zaczęłam się pakować to znaczy nie musiałam bo przecież byłam spakowana na ten zasrany weekend do Barcelony z Lou. Usiadłam na ziemi obok łóżka , zobaczyłam coś czarnego wyciągnęłam okazało się że to marynarka Hazzy. Otworzyłam walizkę żeby ją włożyć, gdy otworzyłam ją zobaczyłam sukienke którą dostałam od Lou, wrzuciłam ją do śmietnika a marynarkę włożyłam. Zapięłam walizkę i postawiłam ją na środku pokoju.Położyłam się i zasnęłam...
---------------------------------------------------~Lena

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz