Panował półmrok. Na niebie pojawiały
się pierwsze gwiazdy a wiatr lekko muskał chłodem rozpalone
policzki dziewczyny. Patrzyła przed siebie wzrokiem przepełnionym
nieobecnością i ciepłem. W powietrzu unosiło się poczucie
spełnienia, zaufania i wyrozumiałości. W ręku trzymała kartkę,
którą podarła na kawałki a następnie oddała światu. Wiatr
porwał strzępy ze sobą i rozrzucił po ulicy, część na chodniku
część na jezdni. Okna odbijały kolorowy zachód słońca przez co
przestrzeń zdawała się nierealna.
Jej piękne, szare oczy rozbłysły,
przecinając niewyraźny półmrok, kiedy ostatni kawałek znalazł
się na ziemi. Zamknęła je i westchnęła głęboko. Wiedziała, że
tego właśnie potrzebuje. Chciała być wolna, zależna tylko od
siebie pełna spokoju i zaufania. Wiedziała, że ufać może jedynie
sobie. Ani rodzinie, ani przyjaciołom, tylko sobie. Sama nigdy
siebie nie zawiedzie, bo będzie walczyć o siebie do ostatniej
chwili. Wdychanie chłodnego, rześkiego powietrza oczyszczało jej
organizm z przeszłości. Z każdego głębokiego zakamarka jej
ciała. Miała ochotę śmiać się głośno i tańczyć.
"Może już być tylko lepiej"- pomyślała
A tak naprawdę to dopiero początek jej przygody
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz